sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 7

Obudziłam się wtulona w Nialla tors. Podniosłam się i przypomniało mi się wszystko co stało się wczorajszego wieczoru. Zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie. W kuchni byli jacyś chłopacy. Przyglądałam im się uważnie. Jeden był mulatem a drugi hmm...był ubrany w czerwone spodnie i bluzke w paski oboje byli śliczni. Wchodząc do kuchni czułam jak mierzą mnie wzrokiem ale nie dziwię się pewnie podejrzanie wyglądało to że jestem ubrana w koszulę Nialla.
- Cześć.- Przywitałam się grzecznie z uśmiechem.
- Siemka.- Powiedzieli razem nadal wtapiając swój wzrok we mnie. Ich miny były zabawne. Usłyszałam że Niall schodzi po schodach. Stanął w drzwiach.
- A wy co macie takie miny?- Nagle jakby się obudzili i zerwali się wypytując.
- Kto to? Twoja dziewczyna? Czemu ona ma twoją koszulę? Co się działo?- Zachichotałam.
- Hahhaah przestańcie. To moja przyjaciółka nocowała u mnie. Moją koszulę ma tylko dlatego że zapomniała wziąść pidżamy. Nazywa się Susan.
- Ahaaa.- Powiedzieli znów chórem.
- Susan to jest Louis.- Niall wskazał na chłopaka w czerwonych spodniach i bluzce w paski. - A to Zayn. Zayn?
- No bo... ja w...wszedłem do twojej łazienki przypadkowo i chciałem cię przeprosić.- Powiedział Zayn
- Spoko nic się nie stało. Przecież mnie nie widziałeś.- Zayn uśmiechnął się i zaczął wykonywać wcześniejszą czynność.

Po śniadaniu poszłam się ubrać. Po kilkunastu minutach udałam się na dół do chłopaków.
- Co dzisiaj robimy?- Zapytałam Nialla.
- Nie wiem.- Usiadłam na kanapie koło Zayna.
- Czemu się tak na mnie patrzysz?- Zapytałam Zayna.
- Ja...? Tak tylko.
- Hhahha- Wybuchł śmiechem Niall. Louis przełączał kanały telewizyjne. Zostawił kanał na którym leciały muzyki. Chłopacy zerwali się i zaczęli śmiesznie tańczyć. Byli bardzo zabawni. Nagle do domu wszedł chłopak którego bardzo dobrze znałam. Wszedł piękny Liam.
- Cześć Sus.- Powiedział po czym rzucił uśmiech. Znów przypomniał mi się nasz pocałunek.
- Cześć.
- To wy się znacie?- Zapytał zdziwiony Louis.
- Tak chodzimy razem do szkoły.- Szybko wymyśliłam coś co zakamuflowałoby nasz pocałunek. Z kuchni usłyszałam jak Liam się zachichotał.
- A co z Harrym?- Zapytał Zayn.
- Nie wiem wcale się nie odzywa. - Powiedział Niall.
- Jest obrażony?- Powiedział Liam.
- Nie  wiem.- Powiedział Louis. Chłopacy poszli na ogród więc mogłam zostać na chwilę sama z Liamem.
- Co ty tutaj robisz?- Zapytał ciekawy.
- Jestem u przyjaciela.
- Aha.
- Liam?
- Tak?
- No bo... nasz pocałunek...
- Bardzo cię lubię ale nie chcę tego na razie przeobrażać w związek.
- Rozumiem i uważam tak samo. - Liam przeżucił mnie przez swoje ramię i wrzucił do basenu.
- Liam!!!- Wydarłam się.- Ta woda...jest zimna!!!
- Hhahahhaha.- Śmiali się wszyscy.
- Bardzo śmieszne. Przypomnę wam że jest wiosna a nie lato!- Wydzierałam się jak mała oburzona dziewczynka. Gdy wyszłam jakoś z basenu poszłam szybkim ruchem do domu żeby się przebrać. Przechodząc koło Liama popchnęłam go lekko. Byłam na niego wściekła. Przebrałam się w suche ubrania i pożyczyłam suszarkę od Zayna. Wracając na ogród wzięłam po kryjomu wąż i spryskałam ich lodowatą wodą.
- Hahahah! Z dziewczynami sie nie zadziera. A teraz chłopacy pa lecę. - Teraz to oni wyglądali zabawnie. Założyłam plecak na plecy i wsiadłam na rower. Jechałam spokojnie. Nagle nie zauważyłam wystającej studzienki i w sekundzie znalazłam się na ziemi. Nowe spodnie szlak trafił. Były całe podarte. Z łokci i kolan leciała krew. Najbardziej skaleczoną miałam kostkę przy stopie. Po chwili podbiegł do mnie jakiś loczek. Pochylił się nad mną i zaczął coś mówić. Nie słyszałam bo tonęłam w jego oczach. Był cudowny.
- Halo? Nic ci nie jest?
- Nie wszystko ok.- Zaśmiał się.
- Nie rozumiem jak może być ok jak twoja kostka krwawi.
- Ooo faktycznie.- Zaśmialiśmy się.
- Dam sobie jakoś radę. Dzięki za troskę.- Miałam już wstać gdy nagle się obaliłam. Zrobiło mi się glupio.
- Widzisz? Chyba nie jest dobrze.
- Masz rację.
- Zaniosę cię do mnie do domu.- Podniósł mnie i niósł. Wtuliłam sie w niego wdychając jego cudowny zapach.

Po kilku minutach byliśmy w jego domu. Wniósł mnie do domu jak Pannę młodą. Następnie położył na kanpie.
- Poczekaj tutaj a ja zaraz przyjdę.- Kiwłam glową przytakując.
Chłopak przyszedł z apteczką.
- Teraz może szczypać.- Powiedział. Przemył moje rany wodą utlenioną. Następnie na kostkę zrobił staranny opatrunek a na kolana przykleił plastry.
- Dziękuję ci.
- Nie ma za co.
- Jak masz na imię?
- Ach właśnie zapomniałem się przedstawić. Jestem Harry.
- Susan.
- Jeśli chcesz możesz zostać tu jeszcze trochę. Byloby mi bardzo milo poza tym nie wiem czy dasz radę ujść z tą kostką.
- No dobrze.

Harry włączył film na którym strasznie się uśmialiśmy. Mieliśmy nawet okazje się bardziej poznać.
- Bym zapomniał masz mój numer.- Podał mi kartkę z numerem.
- Dzięki. I jeszcze raz dziękuję ci że mi pomogłeś.
- Naprawdę nie ma za co. Mam nadzieję że wkrótce się zobaczymy.
- Ja też.- Uśmiechnęła się do niego. Był super.
- To cześć.
- Pa- Przytuliłam go na pożegnanie. Szłam kulejąc na prawą nogę. Myslam o Harrym  jaki jest cudowny i troskliwy.  Kolejny dzień okazał się udany.

_______________
I jak sie podoba?
 



1 komentarz: