- Sus! Wszystko ok?- Spytała mama stojąca za drzwiami. Zerwałam się na nogi i wybiegłam z łazienki.
- Nic nie jest dobrze!- Krzyknęłam i pobiegłam do mnie do pokoju żeby ochłonąć. Opadłam na łóżko i wybuchłam jeszcze większym płaczem. W tedy trudno mi było się pożegnać nawet z własnym pokojem. Podniosłam się i otarłam łzy. Poszłam do łazienki żeby wykonać makijaż. Postanowiłam nie malować rzęs tuszem bo i tak za chwilę spływałby wraz z moimi łzami. Gdy byłam gotowa poszłam na dół.
- Susan! Choć musisz coś zjeść.- Powiedziała mama z kuchni.
- Nie jestem głodna.- Odpowiedziałam wchodząc do kuchni z dwoma walizkami. W kuchni byli wszyscy domownicy. Patrzyłam na ich twarze. Wyczytałam z nich współczucie i smutek. Nigdy nie sądziłam że będę musiała wyjechać i tak dużo osób będzie płakać z mojego powodu. Czułam się podle że to przeze mnie wylewają swoje łzy tracąc w tym momencie czas. Nie byłam osobą która często płakała. Zdarzało się na filmach ale nie płakałam często. Teraz naprawdę wszystko zaczęło się zmieniać cały czas płakałam.
Pożegnałam się z babcią, dziadkiem i wujem. Było mi tak cholernie zle ich zostawiać.
- Susan! Wsiadaj bo się spóznimy. - Powiedziała mama wsiadając do auta. Oderwałam się od nich i wsiadłam do auta.
Jadąc patrzyłam przez szybę. Wszystko było takie ponure... moje życie przestało być kolorowe...straciło swój kolor i stało się czarno- białe.
Gdy byłam na lotnisko czułam jakby mój czas się zatrzymał. Stałam na środku przyglądając się ludziom. Niektórzy byli szczęśliwi inni zaś smutni a jeszcze inni śpieszyli się.
- Susan!- Usłyszałam krzyk za mną. Gdy się obróciłam zobaczyłam całą gromadę moich przyjaciół. Łzy same zaczęły płynąć.
- Choć tu do mnie- Powiedział idący w moją stronę Liam. Wtuliłam się w jego tors. Wiedziałam że już długo nie będą mogła się tak do niego przytulać.
- Kocham cię- Wyszeptałam mu ostatnimi siłami.
- Ja też cię kocham...- Nie dokończył. Czy chciał powiedzieć że zawsze będzie ale cos mu na to nie pozwoliło? Może on mnie nie kocha tak jak ja go. Przytuliłam się następnie do Zayna i Louisa.
- Będę tęsknił.- Powiedział Niall przytulając mnie.
- Ja też.
- Kocham cie moja wariatko- Po tych słowach do moich oczu zebrało się jeszcze więcej łez. Jedne spływały a drugie nachodziły i tak w kółko. Przytulając się z Marią nie miałam sił nic powiedzieć.
- I co ja bez ciebie zrobię kochana?- Zapytała a ja wtuliłam się w jej ramię i wzdrygnęłam ramionami.
- Gdzie jest Harry?- Nagle mnie olśniło że niema tylko go.
- Yghym...- Usłyszałam głos Harrego za sobą. Szybkim ruchem obróciłam się. Stał z bukietem kwiatów w ręce. Były to cudowne róże.
- Dziękuje- Wydusiłam i uwiesiłam mu się na szyję.
- Będę tęsknił
- Ja...ja też- Ledwo mówiłam. Miałam ochotę spojrzeć w jego oczy ale coś mi nie pozwalało. Niespodziewanie Harry podniósł mnie i z całych sił mnie uściskał.
- Ała głuptasie.- Uśmiechnęłam się i delikatnie zaśmiałam. Poczułam jak moje łzy się wycofują. Lekiem na moje łzy był śmiech ale kto miałby mnie rozśmieszać jak za chwilę wszystkich zostawię.
- Zaśmiałaś się- Powiedział uśmiechnięty Harry.
- Dzięki tobie.- Liamowi powinno być głupio że to on nie był na miejscu Harrego. Jego pożegnanie spodobało mi się najbardziej. To on sprawiał że się śmiałam, to on był wobec mnie czuły...czasem zastanawiałam się co stało się z moim dawnym seksiakiem.
- Susan musimy już iść.- Powiedziała mama.- Dziękuję wam że przyszliście- Dodała. Miała łzy w oczach może zrozumiała że muszę aż tyle zostawić.
- Pa kochamy cię!- Krzyknęli
- Ja was też- Przesłałam im buziaka i pokiwałam. Harry z Niallem udawali że łapią mojego całusa. Rozbawiło mnie to ale o to im właśnie się rozchodziło.
W samolocie byłam odwrócona w stronę szyby. W rękach miałam bukiet róż. Cały czas płakałam zostawiając krople łez na płatkach róż. Mama próbowała mnie czasami pocieszyć ale jej się nie udawało.
*****
Stałam właśnie przed moim domem. Był mały, skromny i to mi w nim odpowiadało. Wokół były drzewa. Na moją twarz spadały krople deszczu. Po chwili byłam już cała mokra. W jednej sekundzie przypomniały mi się wszystkie momenty związane z wodą. To jak biegłam z Liamem a pózniej był nasz pocałunek i to jak z Harry stałam w wodzie. Ocknęło mnie szybko przejeżdżające auto. Upuściłam bukiet róż.
Myślałam że wybuchnę płaczem. Nachyliłam się żeby pozbierać róże. Po chwili usłyszałam plusk w kałuży. No pięknie... mój telefon wpadł do wody. Zostawiłam róże i zajęłam się telefonem. Gdy go podniosłam ociekał z wody. Zaniosłam go do domu. Nie mogłam stracić jego zawartości. Były tam wszystkich numery a nie znam ich na pamięć. Po jego obejrzeniu zrozumiałam że nic nie da się z nim zrobić. Usiadłam na krześle i zaczęłam płakać. Głowę schowałam w ręce. Było mi tak zle. Czy to ma oznaczać że mam o nich zapomnieć? Nigdy. Byłam strasznie zrozpaczona całą to sytuacją.
Po obejrzeniu domu była już 21:07. Poszłam szybko wziąść prysznic a następnie zasnęłam.
_______________________________________
Sorki! Pewnie trochę przynudzający no ale...może następny będzie lepszy. Zostaw swoją opinię w komentarzu.
Przynudzający... chyba żartujesz !!! Biedna Sus czekam na next ... <3
OdpowiedzUsuńzaczynam czytać I rozdział i już mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńSuper cieszę się
Usuń