_______________________________________________
Była to Maria.
Usiadła obok mnie.
- Skąd wiesz że tu jestem?- Spytałam
- Dzwonili chłopacy...martwili się o ciebie. Jeśli chcesz to
choć do mnie pogadamy...- Kiwnęłam głową po czym otarłam łzy rękawem bluzy
następnie wstałam z ławki.
*Oczami Harrego*
Leżałem
na łóżku z słuchawkami w uszach. Ich zadaniem było zagłuszyć Susan. Wszystko
się we mnie gotowało. Dlaczego? Przecież mówiła że jestem dla niej
wszystkim...Usłyszałem głośne uderzenie w drzwi. Zerwałem się lecz po chwili
opadłem z powrotem na łóżko. Nie potrafię jej przestać kochać ale to sprawiło
mi ból. Dlaczego mi mówiła te puste słowa...? a może chciała mi to wytłumaczyć
i powiedzieć że to zwykły fotomontaż. Marzenia. Przecież widać jak się całują.
Uderzyłem się mocno ręką w głowę zadając pytanie ' czy ona na prawdę mogła by
mi to zrobić? ' Zwlekłem się z łóżka w celu pójścia do Susan. Chciałem ją
wysłuchać i przeprosić. Wyszedłem z mojego pokoju i poszedłem do jej pokoju.
Nie było jej. Następnie poszedłem do łazienki ale tam też jej nie było.
Zeszedłem na dół. Chłopacy siedzieli z spuszczonymi głowami na kanapie. Ich
spojrzenia momentalnie znalazły się na moim ciele. Błądziłem po pomieszczeniu
ale nigdzie nie było Sus.
- Gdzie
jest Sus- Odważyłem się zapytać.
- Nie ma
jej- Odpowiedział Liam
- Jak to
jej nie ma!- Krzyknąłem.
-
Harry...uspokój się.- Podszedł do mnie Liam. Usiadłem na schodzie.
- Gdzie
ona jest?
- Wyszła
- Kiedy
wróci?
-
Harry...nie rozumiesz...ona się wyprowadziła.
*Oczami
Liama*
Oczywiście
musiało paść na mnie. Musiałem o tym wszystkim mu powiedzieć. Harry wpadł
w histerie. Zaczął coś krzyczeć. Pobiegł na górę trzaskając drzwiami.
Najbardziej żal było mi Nialla. Niczemu nie był winien...dobrze o tym
wiedziałem. Jest mądry i inteligentny nie posunął by się tak daleko. Kompletnie
nie wiedział co robić...my z resztą też.
*Oczami
Nialla*
Boże...co
się porobiło...wszystko przeze mnie. Harry wpadł w totalną histerię. Nie mogę
tak tego zostawić muszę coś z tym zrobić. Poszedłem na górę. Wziąłem głęboki
wdech i wydech za nim zapukałem.
- Wejdź-
Usłyszałem ochrypnięty głos Harrego. Wszedłem do pokoju. Zobaczyłem w jego
oczach złość. Zmarszczył brwi.
- Chcę ci
wszystko wytłumaczyć.- Powiedziałem siadając na łóżko. Serce waliło mi jak
młot.- Nie przyszedłem bronić tutaj siebie tylko waszą miłość.- Uprzedziłem-
Tak czuję coś do niej ale nigdy nie był bym w stanie zrobić czegoś tak podłego
najlepszemu przyjacielowi. Jestem pewien że nawet po spożyciu alkoholu nie był
bym w stanie. Wiem jak ona bardzo cię kocha i jak ty ją. Nawet jeśli chciałbym
ją pocałować ona by mnie odepchnęła. Na prawdę jestes tak naiwny żeby uwierzyć
jakiejś gazecie zamiast własnej dziewczynie? Nawet jej nie wysłuchałeś.
Oskarżyłeś ją bez jakichkolwiek wyjaśnień. Czy to jest fair? W każdej chwili
można przerobić zdjęcie i wrzucić je do internetu. Zobacz ile masz fanek które
za tobą szaleją...nie jedna chciałaby być na jej miejscu. Nie wiadomo czy to
właśnie któraś z nich tego nie zrobiła. Nie zrzucam winy na fanki ale warto
było by się zastanowić czy to zdjęcie jest prawdziwe. Nie możesz jej
stracić...wiem ile dla ciebie znaczy.- Powiedziałem co leżało mi na sercu.
Nigdy nie powiedziałem chyba nic bardziej sensownego. Harry miał spuszczoną
głowę. Podniósł rękę i prawdopodobnie wytarł łzy.
-
Dzwonili do mnie- Powiedział cicho.
- Kto?
- Modest
- Czego
chcieli?
-
Powiedzieli że bardzo dobrze że się rozstaliśmy bo i tak mieli zamiar to
popsuć. Powiedzieli jeszcze że mam zapomnieć o tej dziewczynie i zająć się
pracą.
- To
wszystko wyjaśnia...- Powiedziałem oburzony. Straszne jest to jak manipulują
osobami. Postanowiłem zostawić Harrego samego żeby wszystko sobie poukładał i
przemyślał. Poszedłem do siebie do pokoju. Wszedłem na twittera. Odpisałem
kilku fajnką po czym napisałem '' Bzdury! Nigdy nie sądziłem że ktoś może być
tak podły! Zniszczył największą miłość! '' Wylogowałem się i poszedłem się
umyć.
* Oczami
Marii*
Zaprowadziłam
ją do mnie do domu. Była kompletnie roztrzęsiona.
- Maria?-
Wyszeptała
- Tak?
- Co
teraz?- Przytuliłam ją mocno...nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
Udostępniłam jej pokój. Poszłam się umyć i następnie zajrzeć do niej. Dałam jej
swoją piżamę.
- Jak się
czujesz?- Powiedziałam siadając obok niej na łóżku.
- Jak
skarpeta z dziurą- Zaśmiałam się a na jej ustach pojawił się malutki
uśmiech.
- Głupia
sytuacja
-
Tak...najgorsze jest to że nigdy coś takiego nie miało miejsca.
- Właśnie
- Nawet
mnie nie wysłuchał...jakbym nagle przestała się dla niego liczyć.- Zaczęła
szlochać.
- Susan spokojnie...na
pewno się jeszcze pogodzicie
- Maria
przecież jesteś pesymistką.
- Teraz
jestem optymistką.
- Do
jasnej cholery! Czy życie nie może sprawić żebym w końcu była szczęśliwa...?
Moje zasrane życie. Nie mam już nikogo oprócz ciebie...
-
Przecież masz jeszcze Louisa, Zayna, Liama, Nialla- Przerwałam jej
-
Widziałam w ich oczach że mają do mnie żal. Ja już nie mam po co żyć... nie
wiem po co w ogóle istnieje ktoś taki jak ja. Przynoszę same problemy i nic
więcej- Zaczynam się o nią martwić... nie powinna wypowiadać takich słów.
- Susan!
Opanuj się! Przecież jesteś dla mnie jak siostra. Zawsze sobie wszystko
mówimy...a Harry nie pamiętasz ile było tych szalonych momentów? Przecież to
nie wasza wina...tylko tej osoby która to zrobiła.
-
Maria...właśnie co do tego że mówimy sobie prawdę to słyszałam rozmowę z
Niallem. O co chodzi?- Serce zaczęło mi bić szybciej.
- A nic
takiego
- Proszę
powiedz- Smutek jej nie opuszczał...nie lubiłam jak się smuciła lubiłam ją jako
moją krejzolkę.
- Ufff no
dobrze...- To nie był najlepszy moment. - Gdy wyjechałaś wszystko zaczęło się
psuć. Uczestniczyłam w wypadku samochodowym. Jechałam w tedy z moją babcią i
dziadkiem. Byłam pokłócona z rodzicami. Poprosiłam więc dziadków żeby zabrali
mnie do siebie. Zaczęliśmy się w tedy kłócić. Dziadek stracił kontrolę nad
kierownicą. Oni zginęli na miejscu a ja przeżyłam. Żałowałam że to ja nie
zginęłam. Jak zwykle wszystko musiało się stać przeze mnie. Zaczęłam się ciąć.
Rodzice wysłali mnie do psychiatryka. Byłam na nich wściekła. Podczas leczenia
oznajmili mi że nie mam dokąd wracać bo oni już mnie nie chcą. To był najgorszy
cios. Louis kupił mi mieszkanie. Sprzeciwiałam się ale on był uparty.
Zawdzięczam mu to że mam dach nad głową.
- Boże
Maria dlaczego mi nie powiedziałaś?- Przytuliła mnie mocno.- A o co się
pokłóciłaś z rodzicami?- Często się z nimi kłóciłam lecz to było coś
poważniejszego.
-
J...j...ja zaszłam w ciążę...
- Z kim?!
- Z
Louisem...- Była zdziwiona ale słuchała mnie dalej.- Powiedzieli że nie mają
pieniędzy na utrzymanie jakiegoś bachora. Powiedzieli że to mój problem że nie
zadbałam...i w ogóle. Byłam wstrząśnięta. Podczas wypadku okazało się że
poroniłam.- Po moim policzku spłynęły łzy. Susan też zaczęła płakać. Teraz
razem ryczałyśmy jak głupie. Przytuliłyśmy się po czym zasnęłyśmy gadając w
łóżku.
Te rozdziały teraz będą trochę
krótsze ale są :)
Jak się
wam podoba? Co sądzicie o całej sprawie między Harrym a Susan oraz o historii
Marii?
5
komentarzy=next
Super rozdział... Bardzo mi sie podoba . Nie wiem dlaczego ale wzruszyłam sie. Na każdym momencie mialam lzy w oczach. Historia Marii wręcz dramat co ona musiala przejsc w zyciu no i oczywiscie strata dziecka zabolalo to napewno Marie jak również Louisa. Sprawa między Harrym a Susan... przeciez on zrozumial swoj blad. Niech do siebie wroca i Sus nie znajduje sobie pocieszyciela... Harry mógł się poczuć zraniony ale nie stracił do niej zaufania teraz wierzy. Kibicuje tej parze. Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial ...
OdpowiedzUsuńPs. Ten blog naprawde zmienia dziala na emocjach. Wprowadza życie fikcyjne w prawdziwe xdede
genialny rozdział :) ...<3
OdpowiedzUsuńHehe...widzę że dla cb każdy jest genialny ;) Ale to dobrze XD
UsuńŁoooł! Rozdział świetny jak już mówiłam, ale za krótki. Domyślam się, że zrobisz pewnie jakiś wielki zwrot akcji ale ja wolałaym żeby Harry się z nią pogodził i żeby było tak jak dawniej i wgl super!! :D
OdpowiedzUsuńzajebiste :3333
OdpowiedzUsuń