Polecam tego bloga : http://1dhazza.blogspot.com/
_________________________________________________________________________________
Obudziłam się z strasznym bólem głowy. Podniosłam się i usłyszałam lekko zachrypnięty głos Harrego.
- Cześć moja imprezowiczko- Zaśmiał się.
- Pfff...- Poprawiłam swoje włosy i wstałam z łóżka. - Głowa mnie boli- Wymamrotałam
- Zrobię śniadanie i sprawdzę czy mamy jakąś tabletkę- Pokazał rządek swoich ślicznych białych ząbków. Wyszedł z pokoju a ja wyjęłam pierwsze lepsze ubrania. Poszłam do łazienki i wykonałam poranną toaletę. Gdy schodziłam już na dół Harry zaczął śpiewać piosenkę 'Sto lat, sto lat...' Spojrzałam na niego pytającą miną a po chwili zorientowałam się że dzisiaj są moje urodziny. Od razu się uśmiechnęłam i rzuciłam na niego. Musiał odstawić tort bo jeszcze trochę i wylądował by na ziemi. Przytulił mnie mocno i zaśmiał się.
- Chcesz mnie udusić- Oznajmił śmiejąc się
- Niee-Zamruczałam mu do ucha. Delikatnie się wzdrygnął. Parsknęłam śmiechem odsuwając się od niego. Wzięłam tort i usiadłam na blacie w kuchni. Ucięłam kawałek dla siebie i dla Harrego. Mój był znacznie większy. Lokowaty usiadł na wyspie która znajdowała się na przeciwko mnie i zrobił pytającą minę.
- Hmmm...?- Wymruczałam ponieważ w buzi miałam napój.
- Jesteś w ciąży?- Wyplułam wodę i zaczęłam się śmiać- Aha rozumiem- Zaśmiał się. Wytarłam napój i z powrotem usiadłam na blacie.
- Czemu piłaś?- zapytał
- Nie wiem..nie pamiętam
- A coś w ogóle pamiętasz?
- Nie...tylko jakąś blondynkę.
- Yhym...a właśnie wiesz że założyłaś moją bluzkę?
- Boże jaki ze mnie nie ogar- Wymruczałam i poszłam na górę się przebrać. Założyłam krótkie spodenki i t-shirt. Następnie zeszłam na dół.
- I co chcesz robić w swoje urodziny?
- Chce zrobić coś szalonego.- Ooo...tak właśnie tego mi brakowało...nadmiaru adrenaliny.
- Nie poznaje cię- Wspięłam się na palce i musnęłam delikatnie jego usta. Harry chwycił mnie za pośladki i posadził na blacie. Całowaliśmy się do póki nie zadzwonił mój telefon.
- Czekaj...haha...czekaj odbiorę- Mówiłam gdy Harry całował moją szyję. Zeskoczyłam z blatu i poszłam usiąść na kanapę. Dzwonił Niall.
*rozmowa*
N: Hej
S: No cześć...co u ciebie?
N: Wszystkiego najlepszego
S: Dzięki
N:...
S:...
N:..
S: Niall?
N: Tak?
S: Coś się stało?
N: Muszę kończyć pa
*koniec*
Cały czas był jakiś przygnębiony. Ne wiem co tam się dzieje ale nie mam zamiaru się tym teraz przejmować. Po chwili dostałam smsy od przeróżnych osób z życzeniami. Podziękowałam każdemu i odłożyłam telefon na ławę.
- To co chcesz zrobić szalonego?- Zapytał Harry pijąc wodę.
- Chcę jechać na ścigaczu...szybko
- Da się zrobić- Mrugnął mi okiem a ja się uśmiechnęłam
- To załatwisz?
- Tak.
Stałam właśnie przed ścigaczem.
- Kto kieruje?- Spytałam
- Ja- Odpowiedział Harry
- Ale przecież...to będzie na prawdę szalone- Zaśmialiśmy się po czym założyliśmy kask. Wsiadłam i już po chwili ruszyliśmy. Prędkość z jaką jechaliśmy była mi nie znana ale musiało być strasznie szybko bo powietrze które we mnie uderzało miało potężną siłę.
Gdy wróciliśmy z naszej przejażdżki udaliśmy się na spacer. Chodziliśmy i śmialiśmy się na cały głos.
- Było świetnie- Powiedziałam
- Było by szybciej gdybyś mnie tak mocno nie ściskała.
- Wcale nie ściskałam mocno- Pokazałam mu język. Chwyciłam jego dłoń w której miał akurat loda i skierowałam ku twarzy. Już po chwili jego lód wylądował na jego ślicznym nosie.
- Kocham cię- Powiedziałam i zaczęłam biec. Wbiegłam na ulicę. Zaraz koło mnie znalazł się Harry. Stał bardzo blisko mnie. Można było by określić ' nie bezpieczna odległość '. Wytarłam ręką jego nos który był brudny od loda. Po chwili nasze usta miały czelność się ze sobą spotkać.
Po spacerze wróciliśmy do domu...znaczy się na plażę. Siedziałam i bawiłam się piaskiem a Harry bawił się telefonem.
- Chciałabym mieć prawo jazdy.- Oznajmiłam. Spodobała mi się jazda na ścigaczu ale to nie tylko przyczyniło się do mojej decyzji. Mogłabym poruszać się sama gdziekolwiek bym chciała i obojętnie kiedy.
- Mogę cię nauczyć
- Na prawdę!? Kocham cie
- Ale chcę coś w zamian.- Poruszył śmiesznie brwiami.
- Oh ty mój mistrzu- Parsknęłam śmiechem.
- Chodź...zabieram cie na naukę
~~ Z perspektywy Harrego~~
Zabrałem Susan na naukę jazdy samochodem. Sądziłem że będzie szło jej gorzej ale była całkiem dobra w te klocki. Postanowiłem że załatwię jej tak zwane ' szybkie prawo jazdy '. Mógłbym zrobić dla niej wszystko... jest moim skarbem...słońcem które zawsze rano mnie budzi i daję chęć do życia. Bez niego nie było by mnie.
Była tak strasznie szczęśliwa gdy wręczyłem jej prawo jazdy. Uwielbiam gdy ona się uśmiecha. Obdzwoniła chyba każdego żeby się pochwalić. Wpadłem na kolejny pomysł...koniec prezentów jeszcze nie nadszedł.
Brakowało jej tylko samochodu. Zadzwoniłem szybko do Louisa żeby kupił Audi R8 ADV1 Wheels
Z tego co mi opowiadała to lubi sportowe auta. Prezent będzie na nią czekał w domu.
Postanowiliśmy że pójdziemy się wykąpać. Szybko założyłem strój kąpielowy i pobiegłem do Sus na plażę.
Jak zawsze było cudownie. Przy niej nie idzie się nudzić. Wszystko jest cudowne.
"Co to jest miłość ? To spacer podczas bardzo
drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po
pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głebi serca."
drobniutkiego deszczu. Człowiek idzie, idzie i dopiero po
pewnym czasie orientuje się, że przemókł do głebi serca."
*************
~~Oczami Susan~~~
Dziś nadszedł ostatni dzień naszego wyjazdu. Udaliśmy się na łąkę. Leżeliśmy i patrzyliśmy w chmury. Próbowaliśmy dopasować kształty
Ona - cicha, mała, skromna, lecz zawsze silna, skrycie pragnęła chłodu jego czułych ust...
On - potężny, gwałtowny, lecz bardzo wrażliwy, ciągle pożądał ciepła jej delikatnego ciała...
Oni - jedyna taka niebańska para ulotnego uśmiechu i miliona kryształowych łez...
(Chmura i Deszcz... Razem a jednak osobno... Pomijani i zapomniani)...
Jego usta zawsze będą tak samo smakować...zawsze będą cudowne i nie zapomnę ich do końca życia.
*
'Koniec pieszczot...czas wrócić do domu i spakować swoje manatki' pomyślałam. Wstaliśmy i udaliśmy się w stronę domu. Po niecałych 15 minutach doszliśmy na miejsce. Pobiegłam na górę pakować ubrania. Natomiast Harry resztę. Samolot mieliśmy o 3:00 nad ranem a była 21:33. Chciałam jak najszybciej skończyć pakowanie żeby móc się wyspać. Otworzyłam szafę i zaczęłam wyjmować najpierw swoje ubrania a później Hazzy. Położyłam je wszystkie na łóżko. Następnie do stojącej obok łózka walizki zaczęłam je wkładać. Gdy się nachylałam nagle Harry zaszedł mnie od tyłu...tak zaszedł mnie od tyłu. Momentalnie obróciłam się o 180 stopni. Stałam tak blisko niego że całe nasze ciała na siebie napierały. Harremu widocznie coś chodziło po głowie.
- Przykro mi...nie mogę- Wymruczałam.
Parsknęłam śmiechem. Spakowałam resztę i poszłam się umyć. Następnie weszłam pod kołdrę i przytuliłam się do obrażonego Harrego.
_______________________________________________________________________
I jak wrażenia? Chyba nie spodziewaliście się że Susan niczego się nie uczepi nie? Jestem bardzo szczęśliwa że w końcu mam stałych czytelników. Zdradzę wam malutki szczegół...akcja powoli zacznie nabierać tępa...( wow to się wysiliłam XD )
Jak chce ktoś być informowany to niech pisze.
5 komentarzy=next
6 komentarzy= dodam swojego facebooka.
Nie wiem kiedy dodam kolejny ponieważ mam przepisywania lekcji z całego tygodnia i sprawdziany :(
Jak zawsze mega :D <3 NEXT !!!
OdpowiedzUsuńMega czekam na next :-) I ten Hazza na koncu :-) haha
OdpowiedzUsuńDzięki za opublikowanie mojego bloga :) ja też czytam twoje rozdziały! Są świetne <3
OdpowiedzUsuń