Nie mam siły i nie chce już dalej znosić tego jak wiecznie nie mogą się pogodzić. Muszę coś z tym zrobić. Dużo zrozumiałem...poznałem dziewczynę która na prawdę mnie zainteresowała. Nazywa się Karolina. Tak to Polskie imię. Wracając do tematu...denerwuje mnie to że nie mogą nawet ze sobą gadać. Choćby nie wiem co miałoby mi przeszkodzić i tak sprawię że dzisiaj ze sobą pogadają.
- Harry!-Krzyknąłem żeby sprowadzić go na Ziemię.
- Hmm...?
- Gówno wiesz?
- No sorry...zamyśliłem się.
- Mam plan...nie nie powiem ci jaki. Powiem ci tylko że musisz przygotować się na rozmowę z Susan.- Przeczesał swoje włosy. Na pewno nie było mu łatwo tym bardziej że można nazwać to jego winą.
*Oczami Susan*
Zaprosiłam Marka do siebie do domu. Był zdziwiony że mieszkam sama i to na dodatek wśród pól.
- Chcesz coś do picia?- Spytałam
- Tak- Poszłam do kuchni. Nalałam soku pomarańczowego i zaniosłam do salonu gdzie siedział Mark.- Ty byłaś dziewczyną Harrego Stylesa- Wycedził a mi aż serce podskoczyło.
- Tak- Wyszeptałam niemal nie słyszalnie. Usiadłam obok niego.
- Co się stało?
- Za dużo mówienia. Po prostu nazwijmy to 'Moje życie to sam pech'.
- Może obejrzymy jakiś film?
- Czemu nie- Wstałam i przypadkowo szturchnęłam szklankę z pomarańczowym sokiem. Wylał się na jego białą bluzkę. - Boże...przepraszam.- Chwyciłam chusteczkę i zaczęłam wycierać. Usłyszałam że ten tylko się śmieje. Spojrzałam na niego wzrokiem który miał na celu go zabić.
- Nie lepiej żebym ją po prostu ściągnął?- pokiwałam głową i poszłam po jakiś film. Gdy wróciłam siedział bez koszulki. Patrzyłam na jego ciało. Dziwnie patrzeć na kogoś kto nie ma tatuaży będąc przyzwyczajonym do nich. Moją uwagę przykuły jego nieziemskie mięśnie.
- Nie wiem czy w ogóle coś jest fajnego- Dałam mu płyty.
Oglądaliśmy jakiś film. Opowiadał o przyjaźni która stała się wielką miłością. Pewnego dnia jednak wszystko zmieniło się w koszmar. Miłość rozpadła się na milion kawałków jednak niektóre z nich utkwiły w ich sercach na zawsze.
- Co się tak na mnie patrzysz...peszysz mnie- Powiedziałam śmiejąc się.
- Peszysz mnie- Powiedział sam do siebie. Uderzyłam go pięścią w ramię. Już po chwili leżałam na kanapie a nade mną był Mark. Łaskotał mnie a ja byłam niewinna, bezbronna. Nic nie mogłam zrobić. Przypominało mi się jak to Harry mnie łaskotał. Był czasem do niego bardzo podobny. Nagle przestał mnie łaskotać i spojrzał prosto w moje oczy. Uśmiechał się delikatnie. Podniosłam wzrok patrząc w jego oczy. Cholera! Tego za wiele. Miał zielone oczy. Może niebyły tak cudowne jak Harrego ale szło się w nich zatracić. Patrzyłam w nie nie odrywając wzroku. Przez chwilę miałam wrażenie że nade mną jest Harry ale to tylko moja wyobraźnia.
- Przez ciebie przegapiłam ważny moment- Zaśmiałam się spychając go z siebie. Miałam dowiedzieć jak się zakończy ta historia.
- Zaraz muszę iść- Powiedział patrząc na zegarek.
- Mama ma cię na smyczy?- Zaśmiałam się gardłowo.
- Nie...mam 21 lat
- Um no to przepraszam...jesteś 2 lata starszy- Puściłam mu oczko a ten się zaśmiał. Rozległ się sygnał dzwonka na skype. Był to Niall.
- Odbierz- Powiedział- Chętnie poznam Nialla Horana- Parsknął.
- Pfff...- Poszedł po koszulkę.
N: Cześć- mówił jakby za chwilę miało stać się coś ważnego.
S: No hej...coś się stało?
N: Nie...ale za chwilę się stanie.- Przyszedł Mark. Przywitał się z Niallem i pożegnał ze mną dając mi buziaka. Wstałam z kanapy i odprowadziłam Marka do drzwi. Gdy chciał otworzyć drzwi wypadła mu klamka. Drzwi były stare i wiedziałam że może się tak stać ale zapomniałam mu powiedzieć. Zaczęliśmy się tak głośno śmiać że byłam pewna że Niall to słyszał. Dał mi przed wyjściem jeszcze jednego buziaka i pobiegł do auta. Zanosiło się na spory deszcz. Wróciłam na kanapę.
N: Kto to był?
S: Hahaha...fajny, miły, przystojny, zabawny chłopak- Mina Nialla była bezcenna.
*Oczami Nialla*
Zdziwiłem się gdy zobaczyłem u Susan chłopaka. Nie mogła być z nim...spojrzałem na Harrego. Siedział lekko zdenerwowany. Trzeba zacząć działania.
N: Zaraz wracam...czekaj
S: No spoko.- wyszedłem z pokoju żeby mogli spokojnie ze sobą pogadać.
*Oczami Susan*
Upięłam włosy w kok.
H: Zapomniałaś swoich ubrań- Wytrzeszczyłam oczy. Brawo Styles za spostrzegawczość!
S: Wiem- Wyszeptałam...nie wiem czy w ogóle to usłyszał. Powstrzymywałam się od płaczu.
H: Sus...dlaczego to robisz? Dlaczego się tniesz?- Łzy momentalnie się wycofały a złość aż we mnie pulsowała.
S: Kto ci powiedział?! Teraz nagle cię obchodzę?! Nie wtrącaj się!
H: Uspokój się...
S: Nie będę ci się zwierzać jesteś teraz dla mnie zwykłym Harrym Stylesem który jest w zespole One Direction.- Zamknęłam szybko laptopa. Popsuł mi wieczór. Rozryczałam się jak głupia. Kłamałam mu w żywe oczy. Wstałam i pobiegłam na górę. Chaotycznie przeszukiwałam szuflady w znalezieniu mojej przyjaciółki. Pomagała mi w złych chwilach...koiła ból i cierpienie.
- Znalazłam!- Krzyknęłam szczęśliwa. Nie mogłam doczekać zrobienia się kilku kresek na nadgarstku. Gdy od skóry dzieliły mnie milimetry przypomniały mi się słowa Harrego. Odłożyłam żyletkę i szybko pobiegłam po telefon. Byłam głupia...źle się zachowałam. Wybrałam numer Nialla i zadzwoniłam.
S: Niall...przyjedź do mnie proszę- Powiedziałam szlochając.
N: Ok podaj tylko adres- Podałam mu adres i poprosiłam aby przyjechał sam. Deszcz szalenie obijał się o okna. Wystukiwał rytmy. Nagle w domu zgasło światło. Nic nie widziałam. Nie znałam jeszcze tego domu tak żeby wiedzieć jak się poruszać. Dotarłam do kanapy w salonie. Usiadłam i rękoma oplotłam kolana. Trzęsłam się z strachu. Po chwili światło mignęło i zobaczyłam przed sobą sylwetkę Harrego. Stał wściekły jakby zaraz miał mnie zabić. Gdy światło po raz kolejny zamrugało już tam go nie było. Poczułam na ramieniu dotyk czyjejś ręki. Podskoczyłam w miejscu i obróciłam głowę. Stał tam Niall. Wstałam i szybko pobiegłam żeby rzucić mu się na szyję i wypłakać w ramię. Głaskał moją głowę gdy płakałam w jego ramię.
- Spokojnie- Wyszeptał mi do ucha.
- Wszystko zepsułam. Miałam szanse powiedzieć mu co czuję a ja skłamałam i jeszcze na niego nakrzyczałam...jestem beznadziejna.
- Nie mów tak...miałaś prawo tak się zachować.
- Ale nie miałam prawa kłamać...kłamstwo to najgorsza rzecz.- Przytulił mnie mocniej. Usiedliśmy na kanapie. Chwycił moje nadgarstki. Skrzywił się a ja syknęłam z bólu gdy zacieśnił ucisk.
- Susan...proszę skończ z tym...to nic dobrego.
- Chciałam dzisiaj to zrobić ale nie zrobiłam...usłyszałam w głowie jego głos i....jaka ja jestem głupia.
- Susan! Gdzie jest ta pewna siebie, miła, zawsze uśmiechnięta i nie przejmująca się kłopotami dziewczyna?!
- Przepraszam...-położyłam głowę na jego kolanach. Nogi lekko ugięłam. Poczułam jak moje powieki się zamykają.
Obudziłam się w swoim pokoju. Niall stał do mnie plecami i z kimś rozmawiał. Był lekko zdenerwowany. Słyszałam tylko niektóre jego słowa. Szeptał myśląc że śpię. Gdy skończył rozmowę obrócił się i posłał mi jeden z swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Z kim rozmawiałeś?
- Z Harrym- Nie bał się odpowiedzieć.
- Dlaczego byłeś zdenerwowany?
- Bo już mam tego dosyć... ty się załamujesz i on też. On zawsze był tam gdzie ty...tylko że się spóźniał. Chwilę po tym jak się wyprowadziłaś zeszedł na dół. Szukał cię. Chciał cię przeprosić i wysłuchać. Później jak uciekłaś od Marii też tam był.
- ...widziałam w tedy jego auto ale nie wierzyłam że to on.- Powiedziałam i opadłam na łóżko. Niall się zaśmiał i chwycił za klamkę.- A ty dokąd?
- Do salonu na kanapę.
- Nie...zostań ze mną...proszę...mam wielką ochotę się do kogoś przytulić.- powiedziałam a ten się zaśmiał. Położył się obok mnie. Położyłam głowę na jego torsie. Objął mnie ramieniem. Moje oczy momentalnie zamknęły się.
*ranek*
Wstałam z łóżka. Niall jeszcze smacznie spał. Nie miałam zamiaru go budzić. Wyjęłam ubrania. Spojrzałam na spód torby i zobaczyłam zdjęcia. Jedno było sprzed 3 lat. Zaśmiałam się widząc jak się zmieniliśmy. Dwa następnie były z Harrym. Na jednym Harry został wycięty. To było moje dzieło podczas jazdy autobusem. Kolejne było całe. Widząc nas uśmiechniętych....szczęśliwych na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Rzuciłam zdjęcia z powrotem do torby i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Następnie poszłam na dół zrobić śniadanie. Wyjęłam z lodówki szynkę i inne produkty. Zrobiłam kanapki. Usiadłam na krześle jedząc śniadanie. Usłyszałam skrzypienie schodów.
- Hej- Powiedziałam do Nialla.
- Hej...mmmm- Wziął kanapkę i zaczął ją pochłaniać. Przy sobie cały czas miał telefon i co jakiś czas sprawdzał czy nikt mu nie napisał.
- A ty co tak patrzysz w ten ekran... dziewczyna do ciebie pisze?- Zaśmiałam się a on poczerwieniał- No gadaj kto to?
- Koleżanka
- Mhm...do kiedy?- zaśmiałam się
- Oooo widzę że ktoś ma dobry humor.
- Kurcze muszę się zbierać...kompletnie zapomniałam.- Spojrzałam na zegarek była 10:30. Na 11:00 miałam być w pracy.
- Dokąd się wybierasz?
- Do pracy...przepraszam
- Nie no spoko...ja tu poczekam...podoba mi się tu
- Na prawdę?
- Tak- Uścisnęłam go
- A zawieziesz mnie?
- Pewnie
Szybko pobiegłam się przebrać do szatni. Założyłam luźne spodnie i t-shirt. Włosy spięłam w wysokiego kucyka.
Poszłam do sali w której miałam zrobić sobie rozgrzewkę a Mark pokazać mi układ.
- Cześć- Przywitałam się z nim.
- Hej- Cmoknął mnie w polik.- Zrób sobie rozgrzewkę.
- Ok.- Poszłam na koniec sali. Wykonywałam ćwiczenia które wykonywaliśmy kiedyś na zajęciach tanecznych. Byłam rozciągnięta od dzieciństwa. Bez problemu wykonałam szpagat czy podniosłam nogę do samej głowy.
- Wow...nie sądziłem- Podszedł blisko mnie
- Ze jestem tak wygimnastykowana- Dokończyłam za niego
- Właśnie. Zatańczysz coś?
- Może lepiej będzie jak pokażesz mi ten układ.
- Dobra- Wymruczał- Następnym razem proszę o bardziej obcisły strój- Zaśmiałam się i uderzyłam go pięścią.
Znałam już układ. Poszłam do szatni założyć bandankę na ręce. Zostało mi 5 minut. Wzięłam kilka łyków wody i poszłam na salę. Był już tam Mark z grupą. Były tam dzieci i nastolatki.
- To jest Susan Larsson...będzie mi pomagać- Nastolatki zaczęły piszczeć jak opętane. Mark spojrzał się na mnie a aj wzruszyłam ramionami .
- T-t-o-o-j-e-s-t-S-u-s-a-n!!!
- Tak to ja była dziewczyna Harrego Stylesa
- O matko mogę twój autograf? Przyjedzie do nas?
- Jak będziecie dobrze pracować to może kogoś tu sprowadzę- Mrugnęłam do Marka.
Poszło nam bardzo dobrze. Po lekcjach miałam wielka ochotę potańczyć. Poszłam na pustą salę i zaczęłam coś tworzyć. Przeplatałam jazz z hip-hopem. W jazzie wyrażałam wszystkie uczucia. Musiałam ostro trenować ponieważ za trzy dni jest występ naszej grupy tanecznej. Gdy zakończyłam usłyszałam jak ktoś bije brawo i gwiżdże. Spojrzałam i zobaczyłam Marka. Zaczęłam się śmiać.
- Bardzo mi się podobasz.
- Haha...myślałam że mój taniec ci się podoba.
- No...no przecież tak powiedziałem.
- Nie...
- Za dwa dni miałem mieć występ. Zgłosiłem się na konkurs. Jednak jeden taniec jest w parze a moja partnerka ma złamaną rękę. Nie wyzdrowieje do tego czasu. Miałem zrezygnować ale chyba tego nie zrobię. ..bo moja partnerka stoi na przeciwko mnie. Jest to duża szansa...mistrzostwa...musiałabyś zaprezentować również jeden układ beze mnie ale przecież dla ciebie to nie problem- Wydawało mi się że mam otwartą buzię. Nie wiedziałam co powiedzieć. Propozycja nie do odrzucenia.
- Jasne- Powiedziałam w skowronkach.
- Musimy zacząć ciężko pracować...zacznijmy od teraz
- Ok ok...tylko zadzwonię do Nialla że przyjadę później.
- Spoczko.
Próba była strasznie wyczerpująca. Układ wdaje się trudny bo są skomplikowane figury ale gdy się już w to wciągnie jest o wiele łatwiejsze. Czasem robiłam się czerwona jak burak albo przechodziły mnie dreszcze
ponieważ Mark musi chwytać mnie za tyłek aby zrobić jakąś figurę. Jemu morda cały czas się cieszyła. Nasz taniec to coś połączonego z jazzem a kolektywem tanecznym (gdyby ktoś nie wiedział co to to mówię że to jest coś takiego jak tańczył dzikistyl company w got to dance) Do domu wróciłam o 20:00 ponieważ Mark uparł się że mam iść z nim do kina. Nie miałam innego wyjścia. Strasznie nam odwalało. Rzucaliśmy się jedzeniem a na końcu musieliśmy to zbierać. Siedziała przed nami mała dziewczynka która cały czas się odwracała i mówiła coś w stylu ' zakochana para', ' nie całujcie się bo na was zwymiotuję', 'cicho'. Nie mogliśmy wytrzymać ze śmiechu.
- Susan co chcesz jeść?!- Zawył Niall.
- Jadłam
- Ugh no to ja sobie coś zjem...
- No ja nie mam nic przeciwko. Co robiłeś?
- Gadałem sobie z Karoliną, Harrym, Louisem, Liamem
- Wow
- No i poszedłem sobie na pole
- Po co na pole?
- Chciałem przez chwilę poczuć się jak rolnik.
- Niall?!- Krzyknęłam błagalnie a on w odpowiedzi się zaśmiał. Siedziałam w piżamie i patrzyłam jak Niall smacznie zajada. Oparłam głowę o poduszki.
- Jak chce ci się spać to idź do siebie bo nie mam zamiaru cię znów przenosić. Jesteś za ciężka.
- Myślałam że jak tyle jesz to masz choć trochę siły a widzę że wchodzi ci w brzuszek- Zmarszczył brwi a ja pogłaskałam jego brzuch. Zaśmiałam się i poszłam na górę do pokoju.
_______________________________________________________________________________
Jak wam się podoba? Co sądzicie o Marku? Czy Susan przestanie się ciąć?
Czytasz zostaw komentarz
5 komentarzy= next
Rozdział bomba... Susan musi przestać sie ciąc a jak nie to pozna mój gniew .... ; P Mark spoko facet ale ja i tak wole Harrego właśnie no dalej Harry wkraczaj do akcji. A Niall jaki słodki ;D
OdpowiedzUsuńw 100 % zgadzam się z TYLKĄ TOMSTYHOPAMĄ rozdział genialny czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńMega! Oby sie przestała ciąć! Ja wole, żeby była z Harrym ;)
OdpowiedzUsuń