Dziękuję wam że dotrwaliście do końca :*
włączcie (http://www.youtube.com/watch?v=RvMeOllo_Vo)
Walczyłam z powiekami żeby je otworzyć. Stały się nagle ciężkie jak nigdy. Pamiętałam tylko co działo się w domu późniejszych wydarzeń nie. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się sama w pokoju. Ściany miały kolor zielony. Obok mnie znajdowały się kroplówki i różne aparatury. Panowała denerwująca cisza. Było słychać tylko tykanie aparatur. Podniosłam się na łokciach ale zaraz opadłam. Ból który się pojawił był straszny...bolał mnie brzuch. Chwyciłam się za niego. Obróciłam na lewy bok. Nogi podkurczyłam. Głowę miałam wtulona w poduszkę. Łzy napłynęły niespodziewanie. Wypływały i spadały po moich policzkach dość szybko. Ból stawał się co raz silniejszy. Zaczęłam krzyczeć. Nie mogłam wytrzymać. Przez myśl przebiegały pytania ' Co stało się z dzieckiem?'. Na szczęście miałam dużo siły i mogłam krzyczeć. Nie wołałam o pomoc. Po prostu krzyczałam z powodu silnego bólu. Paznokcie wżynałam w materac. Stopami szurałam o pościel. Próbowałam dotknąć przycisku który dał by sygnał pielęgniarką że potrzebuje pomocy ale moje ręce drżały. Drżały tak mocno że nie mogłam w trafić w duży przycisk. Byłam zdana tylko na siebie. Musiałam czekać aż ktoś usłyszy mój krzyk.
- Proszę podać środki przeciwbólowe.- Usłyszałam głos lekarza. Podszedł obok mnie. Zaczął majstrować przy kroplówce.
- Doktorze- Wyszeptałam zachrypniętym głosem od krzyku.
- Spokojnie...proszę nic nie mówić- Miałam go posłuchać? Nigdy ...musiałam wiedzieć.
- Co z moim dzieckiem...gdzie jest Harry?- Lekarz udał że nie słyszy.- Co z moim dzieckiem?!- Wydarłam się mimo silnego bólu gardła.
- Jest zdrowe- Powiedział lekarz i wyszedł. Przyszła pielęgniarka i wstrzyknęła jakiś środek przez mój welflon. Moje powieki znów zaczęły robić się ciężkie. Były tak silne że nie miałam siły z nimi walczyć. Poczułam się bezsilna. Zamknęłam oczu i odpłynęłam. Nie czułam już bólu. Było lepiej ale chciałam zobaczyć Harrego mocno go przytulić. Chciałam zobaczyć Darcy. Powiedzieć jak bardzo ją kocham i wziąć w swoje ręce.
- Susan obudź się- W mojej głowie rozległ się głos mojej mamy. Przecież jej tu nie było. Przecież mnie zostawiła. Dlaczego kazała mi się obudzić?
*Oczami Harrego*
Byłem w szpitalu. Ciężko jest siedzieć normalnie wiedząc że twoja 1/2 serca właśnie cierpi. Słyszałem jak krzyczy. Nie mogłem tego znieść. Łzy same spływały po moich policzkach. Chciałbym jej pomóc ale nie mogłem. Mogłem tylko siedzieć i czekać. Nie pozwalano mi do niej wejść. Nie wytrzymywałem tego. Swoimi dłońmi ciągnąłem się za włosy. Uderzyłem nogą w krzesło. Chciałbym cierpieć za nią. Widziałem już Darcy. Była taka drobna. Miała śliczne oczka. Bolało mnie to że Susan nie mogła jej przytulić.
- Harry- Podeszła do mnie Maria. Chwyciła moje ramię. Nie byłem na nią zły że nie było jej w tedy przy niej. Ona jednak obwiniała za wszystko siebie. Byli z nami wszyscy. Cierpieliśmy razem z nią. Bałem się.
- Harry..będzie dobrze- Powiedziała Maria łkając.
- Sama w to nie wierzysz
*Oczami Marii*
Krzyk Susan sprawiał że na moim ciele pojawiały się ciarki. Momentalnie zaciskałam oczy. Nie mogłam słuchać jak cierpi. Nie sądziłam że to tak się potoczy. Wszystko przeze mnie. Gdybym była w tedy obok niej. Pomogłabym jej. Może nie cierpiała by tak jak teraz. Dlaczego akurat w tedy pokusiło mnie żeby pójść na ten pieprzony ogródek? Była przecież w 9 miesiącu to w tedy powinnam poświęcić jej więcej uwagi. Wszystko co złe dzieje się przeze mnie. Nienawidzę siebie. Podano jej lek który miał sprawić że zaśnie i nie będzie czuła bólu. Fajnie ale przecież i tak w końcu się obudzi. To była już 3 dawka. Za każdym razem krzyczała jeszcze głośniej. Bardzo bym chciała do niej wejść ale nie możemy.
~~2 godziny później~~
*Oczami Harrego*
Godzinę temu gdy się obudziła krzyczała tak głośno że słyszeli ją ludzie piętro niżej. Nikt nie wiedział co się dzieje...albo po prostu nie chcieli nam powiedzieć. Teraz aktualnie nie wiedziałem co się dzieje. Wszyscy siedzieliśmy na krzesłach ustawionych pod ściana i czekaliśmy nie wiadomo za czym.
- Obudziła się- Na przeciwko nas stanęła niska pielęgniarka. Wstałem jak oparzony z krzesła.
- Dzień dobry- Nagle pojawił się lekarz.
- Co z nią?- Chciałem coś powiedzieć ale nie umiałem. Maria zrobiła to za mnie.
- Możecie do niej wejść- Dlaczego nie odpowiedział? Ucieszyłem się że mogę ją zobaczyć.- 2 osoby- Dodał lekarz. Kiwnąłem głową w stronę Marii. Ruszyliśmy do wejścia. Leżała na łóżku. Cała blada, oczy miała podkrążone. Wyglądała strasznie. Podszedłem bliżej. Spojrzałem na Marię. Rękę miała położoną na ustach. Łzy spływały po jej policzkach.
- Susan...boli cie?- Spytałem. Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Jakby prosiła mnie o pomoc. Jedna z pielęgniarek które chłodziły jej czoło odezwała się.
- Boli ją...tylko że ona już nie ma siły.- Po moim policzku spływały łzy. Chwyciłem jej dłoń była chłodna. Moją uwagę przykuł materac. Były na nim ślady jej paznokci. Były tak silne że materac miał dziury.
- To nie wszystko- Powiedziała do mnie jedna z pielęgniarek. Najwidoczniej wiedziała że przyglądam się zadrapaniom. Okryła pościel gdzie miała stopy. Materac był cały powycierany od jej pięt. Spojrzałem na piety. Były na nich bandaże. Przyjrzałem się uważniej. Na materacu było widać jeszcze ślady krwi. Przeraziłem się. Nie mogłem wytrzymać jak cierpi. Cały czas wyglądała jakby chciała coś powiedzieć. Otwierała buzie ale żaden dźwięk się nie wydobywał z jej ust.
- Nie mogę- powiedziałem zakrywając łzy. Maria mnie przytuliła. Sama cała się trzęsła i płakała.
- Darcy- Usłyszałem cichy i zachrypnięty głos Susan. Cieszyłem się że jej się polepsza. Właśnie Darcy. Wybiegłem z jej pokoju. Poprosiłem grzecznie pielęgniarki o małą.
Zaniosłem Darcy do jej pokoju. Pielęgniarki nie odstępowały jej na krok. Maria siedziała przy niej. W jej oczach pojawiła się iskierka i delikatny prawie nie zauważalny uśmiech. Podszedłem do niej bliżej i położyłem Darcy w jej dłonie. Przytuliła ją mocno. Chwyciła moją koszulkę gdy się nachylałem. Przytuliłem ją.
*Oczami Susan*
Widok Darcy i Harrego sprawił że serce się radowało. Nie miałam siły żeby powiedzieć jak bardzo ich kocham. Gdy podał mi Darcy w ręce nie czułam bólu. Byłam najszczęśliwsza na świecie że mam takie cudowne skarby. Darcy byłą śliczna. Drobna. Miała oczy Harrego. Chociaż nie widziałam ale wiedziałam że będzie mieć dołeczki. Gdy Harry był przy mnie czułam się lepiej. Chwyciłam go za koszulkę. Chciałam aby mnie przytulił. Poczułam jego zapach. Czułam się lepiej wiedząc że odejdę w spokoju. Przy moich dwóch skarbach. Sądziłam że nigdy ich nie opuszczę ale niestety musiała nadejść ta chwila. Teraz był dobry moment. Oddychałam ciężko. Nie walczyłam już ze śmiercią. I tak bym przegrała. Wieść o tym że odejdę przy nich cieszyła mnie teraz najbardziej. Kątem oka dostrzegłam że w pomieszczeniu znajduje się jeszcze Niall. Siedział w rogu pokoju. Nogi miał podkurczone. Płakał. Czułam że umieram. Obraz zaczął się zamazywać.
- Kocham was- Wyszeptałam ciężko te ostatnie słowa. Harry odsunął się. Ja w tedy już odchodziłam. Obraz zaczął się zamazywać. Słyszałam wariacje maszyn.
- Susan!- Słyszałam głosy które odbijały się echem. Lekarz pozwolił im wejść bo wiedział że nie ma już szans. Dlatego też pielęgniarki po prostu wyszły z pokoju. Umrzeć w cierpieniu to coś strasznego ale umrzeć wiedząc że były przy tobie najważniejsze osoby i że zakończyło się życie słowami które znaczyły tak wiele to śmierć najmniej bolesna. Nastała ciemność i cisza.
Nagle zerwałam się. Podpierałam się łokciami. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był to szpital. Nikogo nie było w pomieszczeniu. Nic nie pamiętałam. Wszedł do mnie lekarz.
- Dzień dobry! Jak się czujesz?
- Dzień dobry! W sumie to dobrze. Czy może mi Pani wytłumaczyć dlaczego tu się znalazłam?
- Nie boli cie głowa?
- Nie
- Więc trafiłaś tu do nas prosto ze szkoły. Skarżyłaś się w szkole na ból głowy a później miałaś jeszcze zawroty. W trakcie w-f upadłaś na ziemie a z twojego nosa zaczęła lecieć krew.- Nic z tego nie rozumiałam. Przecież... mówią że gdy umierasz widzisz życie przed oczami. Czy ja właśnie je zobaczyłam? To nie miało miejsca? Ale przecież to było... to jest nie możliwe. Zaczęłam sobie przypominać. Tak...to po prostu była moja przyszłość.
- Pani doktor czy może Pani przyjść?- Pytała niska pielęgniarka. Znałam ją. Była przy mnie gdy...to nie ma sensu. Czy w ogóle to jest możliwe? Musiałam coś sprawdzić. Gdy Pani doktor opuściła pomieszczenie zeszłam z łóżka i udałam się na oddział niemowląt. Jechałam windą. Nie pozwolono by mi tu pewnie wejść. Zakradłam się. Szłam korytarzem. Pokój numer 7...zaraz zaraz. To ten. Łóżko na którym leżałam w moim śnie było właśnie sprzątane przez pielęgniarki. Musiało by coś zostać jakiś ślad...właśnie zadrapania. Weszłam do środka. Spojrzałam na łóżko. Serce zaczęło szybciej bić. Wybiegłam z pokoju. Były...były zadrapania. Biegłam gdzie leżą małe dzieci. Spojrzałam na wszystkie. Małe kruche dziecko o zielonych oczach leżało w łóżeczku. Nie wiedziałam co się dzieje. Włącz ( http://www.youtube.com/watch?v=d2MA1N-nXqQ) Zaczęłam biec. Nagle na kogoś wpadłam.
- Uważaj!- Upadłam na ziemię. Poczułam jakby mózg zaczynał pracować od nowa. Jakby miał mi coś uświadomić a zaraz powrócić do dawnej pracy. Chłopak nawet nie odezwał się. Miał śliczne kasztanowe włosy i zielone oczy. Płakał. Zaraz otrząsnął się i podał mi rękę.- Dziękuję- uśmiechnęłam się.- Dlaczego płaczesz?- Może nie powinnam pytać ale coś mnie kusiło. Chłopak w końcu na mnie spojrzał.
- Minęły 2 tygodnie odkąd zmarła moja dziewczyna. Zawsze gdy tu przychodzę zaczynam płakać.
- Przepraszam nie wiedziałam.
- A ty ...co tu robisz?- Spytał
- Przyszłam popatrzeć na dzieci- uśmiechnęłam się.- Ta dziewczynka jest śliczna- Wskazałam na zielonooką.
- Mówisz o Darcy?
- Tak- Szybko przeczytałam imię.
- To jest moja córeczka- powiedział dumny. Uśmiechnęłam się.- Przepraszam... nawet się nie przedstawiłem.
- Nie szkodzi... Susan
- Harry. Masz cudowne imię...tak jak moja...- Urwał. Czułam jakbym go znała.
- Dziękuję
- Może pójdziemy na kawę?- Zaoferował
- Oczywiście- Uśmiechnęłam się.
I znów zaczyna się wszystko od początku... ale teraz trochę inaczej.
KONIEC
________________________________________________________________________
Starałam się zrobić ten rozdział dłuższy niż miał być. Udało się! Szkoda mi jest że już jest koniec. Mam nadzieję że teraz wy się wykażecie swoimi umiejętnościami i opiszecie mi swoje wszystkie wrażenia związane z tym rozdziałem i całym blogiem. Zróbcie mi taką przyjemnośc na koniec :D
Ps. Zapraszam na mój nowy blog http://love-anger-happiness.blogspot.com/
Kocham was